Leżę sobie i przeglądam, jak każdy szanujący się młodzieniaszek fejsa na fejsie na smartfonie i fejs dzięki swej przenikliwości ogromnej, leczy mnie rolnika małorolnego (w sumie to nie jestem rolnikiem wcale) ukierunkowanymi na mnie reklamami.
Co więc się mym oczom przedstawia z ekranu rzeczonego smartfona?
Ano wylewają się foty bio i eko warzyw i owoców...i ceny podane, i adresy, i sklepy...
To ja jestem na pewno prawidłowym targetem? Przecież ja to mam po kosztach robocizny własnej w ogródku, do którego na boso sobie wychadzam w czasie gotowania obiadu, czy tam innego śniadania...
Ale dzięki tym właśnie ukierunkowanym reklamom za grube hajsy, wydawane przez speców od soszjal medjów mądrzących się po różnych grupach, a jakże, fejsbukowych, dowiedziałem się ile kosztuje eko jarmuż, dla którego ostatnio szukałem w pocie czoła zastosowania, bo obrodził tego dziwnego roku ponad miarę.
Otóż kilogram tej roślinki kosztuje 32 peeleny. Za wołowinę płacę mniej, a jest ona traktowana jako "drogie" mięso.
Następnym razem jak będę kupował pręgę albo łopatkę na hamburgery będę mógł uśmiechnąć się z przekąsem płacąc w kasie.
Drogie rzeczy to ja Panie mam w ogródku...
Pozdro!
https://youtu.be/105GcCIVGTs
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz