poniedziałek, 24 października 2016

Dynia inaczej, ale do jedzenia raczej...

Krem z dyni, placki z dyni, dynia w occie...

Też macie już dosyc oklepanych sposobów na wykorzystanie dyni jako samodzielnego dania, albo dodatku do obiadu?
Mnie tak właśnie dzisiaj coś naszło. Choć lubię sobie dynię potrzeć na tarce i usmażyć w charakterze chrupiących placków, lub zmiksować na krem razem z korzeniem imbiru, gałką muszkatołową i podać z grzankami z serem, to tym razem powiedziałem sobie, że nie...NIE! Dosyć utartych szlaków i schematów.
dynia kapusta czerwona kapusta kiszona świeża kurczak

Zawalczymy trochę inaczej. Długo myśleć nie musiałem, bo wiedziałem że dynia ma zastąpić w dzisiejszym obiedzie ziemniaczki.
Więc dynię obrałem umyłem i pokroiłem w paski zgodnie z dyniowym kształtem.
dynia w paski


Wrzuciłem na patelnię i na oleju pod przykrywką chwilę poddusiłem, po czym pokrywkę zdjąłem i dałem jeszcze moment aby się troszkę podsmażyła.
Następnie bezczelnie dodałem zielonego pieprzu świeżo mielonego oraz octu śliwkowego własnoręcznie w ubiegłym roku zrobionego razem ze śliwkami w nim marynowanymi.
ocet śliwkowy marynowane śliwki pieprz zielony
Mimo, że ocet śliwkowy ma sporo cukru w sobie , oraz troszkę soli, dosypałem łyżkę stołową cukru na patelnię, żeby w trakcie redukcji ocet z cukrem się karmelizowały na powierzchni dyni.
Słodko kwaśna dynia, lekko pikantna od pieprzu i pachnąca słodką śliwką razem z surówką  z czerwonej kapusty oraz trzydniową kapustą kiszoną własnoręcznie wykonaną plus kotleciki z piersi kurczaka.
Wyszło niezłe..nawet bym powiedział, lepiej niż niezłe. Polecam spróbować we własnej kuchni takie danie, czy może dodatek do dania zrobić samemu, bo efekt jest bardzo dla podniebienia przyjemny.

Pozdrawiam.

piątek, 21 października 2016

Papryka Konserwowa, Marynowana, najlepszy przepis.

Ja w taki oto sposób konserwuję słodką paprykę żeby mogła gościć na naszym stole przez cały rok.

Jest słodziutka, mięsista, lekko ostra, dla skontrowania słodyczy kwaskowata i przyprawowa.
W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dodać do niej na przykład
czosnek, albo zwariować i dołożyć skórkę pomarańczową, gwiazdkę anyżu albo kardamonu.
Może się zdarzyć, że takie smaki także będą odpowiadać domownikom, a na pewno będą ciekawym urozmaiceniem "zwykłej" marynowanej papryki.

Do dostania w sklepach? Nie bardzo raczej ;)

papryka konserwowa marynowana słodka kuchnia kulinaria najlepszy przepis

Przepis:
- 5kg papryki 

Zalewa składa się z
- 3,5l wody
- 1,5 szklanki octu spirytusowego 10%
- 2 szklanki cukru
- 2 łyżki soli
- 25 kulek ziela angielskiego
- 20 kulek pieprzu  (czasem dodaję odpowiednio mniej mielonego)
- 12 liści laurowych (suchych)
- 4 łyżeczki gorczycy

Zalewę zagotowuję i gorącą zalewam CIASNO upakowana w słoikach paprykę.
Potem tylko odrobina oleju rzepakowego na wierzch i pasteryzacja.
Pasteryzuję w około 72 stopniach przez 10 minut, odwracam słoik do góry dnem i czekam na wystudzenie.

Zapraszam na film obrazujący przebieg tego "skomplikowanego" procesu. Link poniżej.

#Papryka #Kuchnia #Kulinaria #DomPachnacyZywica
https://youtu.be/RYHDRNiR9Z8

poniedziałek, 17 października 2016

Nowa domena DomPachnacyZywica.pl

O żesz kruca....

 Dom Pachnący Żywicą się stanowczo rozwija.

 Od dnia dzisiejszego funkcjonuje już kompletna domena www.DomPachnacyZywica.pl a to oznacza,że niezależnie który stary adres bloga wklepiecie w okno przeglądarki to ta przekieruje Was na tego linka.
konto, ovh, link, domena,seo

Nie obyło się oczywiście bez żadnych  fakapów. Co z tego że ja internety z mlekiem matki ssałem prawie, bo kto pamięta wdzwaniane połączenie od TPSA na modemie analogowym 33600bps ?
Albo usługę SDI ze stałym numerem IP i możliwością stawiania sobie serwera u siebie w domu?
Tjaa....
No nic to, w każdym razie konfiguracja przekierowań, DNS okazała się dal mnie warta dwóch dni spędzonych przed kompem. Fakt, często nie koniecznie ślęczenia przed ekranem, bo odświeżanie serwerów chwilę trwa i w tym czasie można zająć się czymś innym, ale zabiera mimo wszystko część uwagi i wymaga zaglądania z doskoku.
Wydaje mi się , że nie ma sensu przeklepywać całej drogi jak należy przypisać nową domenę do bloga na blogspocie, ale niestety nie wszystko znalazłem w jednym miejscu przystępnie wyjaśnione.
A więc (nie zaczyna się zdania od "a więc" jak mawiają wszyscy chyba poloniści ;)) , pierwszym pomocnym wpisem jest opis jak skonfigurować połączenie bloga w serwisie Blogger z domeną w Home.pl. Tutaj TAKTYCZNA LINKA

home, home.pl, seo,blogger,

Niestety mimo iż fajnie wyjaśnione i pozycjonowane, więc łatwo znaleźć, to niestety ma dwie zasadnicze wady. Pierwsza to taka, że ja mam domenę zarejestowaną w OVH.pl, druga to taka, że może wiecie, lub nie wiecie, domeny TEST.Pl i WWW.TEST.PL to Dwie Różne domeny!
Dla każdej z nich trzeba osobno skonfigurować  DNS.
 O ile pierwsza "wada" tak na prawdę nie jest problemem szczególnym, tak druga okazała się dla mnie zagadką, bo ciągle miałem jakieś problemy z konfiguracją.
Fajnie opisane jest to na stronie pomocy Google, TAKTYCZNA LINKA tutaj
support, pomoc, dns, adres, blogger, www
Trzeba pamiętać,że te operacje należy wykonać DWUKROTNIE! Dla adresu z WWW i bez WWW.
Nie udawało mi się tego zrobić po dodaniu przekierowań, tylko bezpośrednim wpisem w sekcji DNS.

Więc tytułem informacji o NOWEJ DOMENIE pojawił się kolejny artykuł. Myślę, że dla kogoś zainteresowanego chwilka poświęcona na przeczytanie tych kilku zdań zaowocuje zaoszczędzonym czasem na szukanie powodu dla którego po wpisaniu tego samego adresu z WWW albo bez WWW trafiamy często w zupełnie inne miejsce w sieci.

Jeszcze jedna sprawa. Przeglądarki nie odświeżają wpisanego adresu za każdym razem, i walą błędami zapisanymi w pamięci podręcznej.
Wygodny może się okazać  DNS LOOKUP 
dns,traceroute, lookup, ping,
  Pokazuje on, czy aby konfiguracja wpisana u dostawcy domeny nie prowadzi w tzw. siną dal.

Tytułem wyjaśnienia dlaczego wybrałem OVH a nie HOME? Bo OVH daje w cenie domeny także HOSTING, niewielki bo tylko 10 mega, ale coś tam można już postawić. No i dodatkowo jeden adres pocztowy w domenie. Zdaje się że także taniej płaci się za pierwszy rok i potem za przedłużenie.
Tak, płaciłem za domenę. Nie jest to tekst sponsorowany przez OVH.

Niniejszym ogłaszam, że to koniec tego tekstu, pozdrawiam Szanownych Czytaczy.
Do następnego wpisu!

piątek, 14 października 2016

Ejkum, kejkum, Olo ratuj!

-ejkum kejkum Olo ratuj...ejkum kejkum...

Szuflandio ma...

Mimo że Szuflandia pewnie istnieje naprawdę i kojarzy się jednoznacznie pozytywnie, to w tym przypadku magiczne zaklęcie To, zostało użyte aby po prostu nie rzucić zwyczajowego - Kurwa Mać!
Może Olo pomoże?
Zaczęło się! Pierwszy przymrozek, pierwszy szron pokrywający zewnętrzną powłokę szyby okiennej, ścinający liście Mchu i Paproci...aaa to nie ta bajka...
W każdym razie zrobiło się "błyszcząco" na dworze.
jesień, szron; dynia, liście

Wstaję rano -coś jakby zimno. Spoglądam na okno, no tak temperatura spadła poniżej zera. No ale przecież żeby aż tak bardzo wiatr hulał po chałupie?
Schodzę na dół odsuwam zasłony, dotykam grzejnika....zimny...
 - ejkum kejkum...
Człowiek nieco zaspany jeszcze, a już w głowie "huczy myśl kołacze" :
 - no wczoraj trzynastego było, musiało coś się wydarzyć. Cały dzień spokojnie było....musiało..

 Piec zimny. W sumie czego innego mogłem się spodziewać, skoro grzejniki ciepła nie oddają..

Pierwsza noc z temperaturą poniżej zera, a tu już strajk.
Zaczynam intensywnie poszukiwać przyczyny zaistniałej sytuacji i w sumie długo wcale szukać nie musiałem.
Oto zerwana zawleczka w napędzie podajnika. a skoro tak to czeka mnie opróżnianie zbiornika z paliwa!
 -ejkum kejkum
No to lecimyyyy... Po pół godzinie szuflowania (vide Szuflandia ;)) ukazuje się dno zbiornika. Kilka ruchów dłonią i mam...żwir, żwir z drogi mojej chyba!
kamień, gwóźdź, drewno,zawleczka

Kamyczek " taki o" sobie, nie za duży, nie za mały, ale za to diabelnie twardy, to i ślimak nie rozkruszył go.
Za to bez problemu zerwał zawleczkę z 5 mm gwoździa.
Teraz tylko " francuz" w rękę obrócić "ślimaka", trafić w dziurkę (jeśli to zabawne jest, to nie zamierzone ;)), wybić pozostałości po gwoździu i można od nowa pakować zasobnik. Nie zorientowanym donoszę, że lekka praca to nie jest i raczej kobieca dłoń rady dać wcale sobie nie musi :)
-ejkum kejkum...
Także mój pierwszy Błyszczący poranek nie był tak malowniczo jesiennie piękny, bo należało zająć się bardziej przyziemnymi sprawami. Mimo, że akurat gości nie mieliśmy- całe szczęście- to mi w dupcię też powinno być ciepło ( proszę bez radosnych rechotów skojarzeniowych ).
winorośl, dach, szron, czerwony

Są plusy dodatnie i plusy ujemne zaopatrywania bądź nie domu w ciepło przez eMPeC, czy jak się to tam zwie.

Jednocześnie przypominam, że nie lubię, nie zamierzam lubić, nie będę lubić (raczej) dnia TRZYNASTEGO miesiąca, a PIĄTKU TRZYNASTEGO nie lubię SILNIA!...albo nawet dwie silnie...ale do końca pewny nie jestem, bo ponoć tylko krowa nie zmienia poglądów...

-ejkum kejkum...

Pozdrawiam ciepło...zaczynają grzać grzejniki już. W zasadzie to mogłem w kominku rozpalić...

KINGSAJZ DLA KAŻDEGO!


#Piec #paliwo #agroturystyka #zimno #kominek #szuflandia #finlandia

środa, 12 października 2016

Jak zrobić Wino z Wiśni.

Jak w dwie i pół minuty pokazać produkcję wina wiśniowego ?

Prawdę powiedziawszy nie wiem.

Ale spróbuję. Bez udziału narratora, czyli mojego, z minimalną ilością efektów, żeby nie wyszły Gwiezdne Wojny.
W sumie  to wystarczy tylko przepis, który  jest także podany na końcu filmu.

Przepis: 

5kg owoców wiśni (najlepiej takich barwiących na czerwono, nie "szklanek")
3 kg cukru
9 litrów wody

Przy czym te podane ilości są z grubsza właściwe, bo drożdże mogą bardziej lub mniej przejeść cukry, a owoce będą bardziej lub mniej kwaśne.
Zakładam więc, że zostaje margines błędu w postaci litra wody i kilku łyżek cukru.
Każdy z nas ma swoje preferencje smakowe i zapachowe, i dla siebie w końcu ten pyszny napitek produkujemy ;)
No i tak...to co powiedziałbym w sekundę, tutaj muszę klepać, poprawiać stylistycznie...ehhhh

Pozdro.
A film poniżej ofkors

#Wino #Wiśnie #DomPachnacyZywica

https://youtu.be/PZPXufvHhCQ

wtorek, 11 października 2016

-Pani Marysiuuuu...mogę prosić o filiżankę kawy?

Wczoraj wieczorem, kładąc się spać miałem już prawie gotowy , ułożony w głowie wpis na bloga...
...wczoraj...
A dzisiaj jest dzisiaj i z przykrością muszę powiedzieć, że większość ułożonego tekstu zapomniałem. Może za dobrze wypoczywam w mym Łożu Z Ikei ?

Zaczynało się to mniej więcej tak:

 -Pani Marysiuuuu...mogę prosić o filiżankę kawy?
cisza
 -Pani Marysiuuu...

filiżanka,kubek, kawa, talerz, talerzyk, tchibo
Heh..to takie marzenie, przecież w domu sam siedzę a wołanie do Pani Marysi to takie pobożne życzenie raczej, huczące echem w mojej głowie. Kiedyś, pracując na etacie, mogłem poprosić koleżankę, powiedzmy rzeczoną Marysię (imię piękne acz zupełnie przypadkowe) o filiżankę, kubek, szklankę kawy Prima, czy Sahara. Tak to były piękne czasy....z perspektywy...no właśnie, jakiej perspektywy?
Kilkanaście lat później, czyli w chwili obecnej, już dawno zapomniałem o sprawach nieprzyjemnych. Wstawaniu wczesnym rankiem i gnaniu do autobusu, tramwaju, nawet samochodu, do pracy. PRACY w której poddawany nie koniecznie słusznym ideom szefostwa musiałem się układać i podążać zgodnie z Myślą Przewodnią. Pracą po godzinach, potem czekanie na zasłużoną wypłatę której termin w cudowny sposób przesuwał się czasem o kilka tygodni.
 -Bo wiesz Robert...jest ciężko...

Także tak...

Dziś mam w domu kawę paloną kilka dni wcześniej którą Kasia moja w Tchibo kupuje, mielę sobie sam, to i smak i aromat nieporównywalny z tym przez Panią Marysię wydobywanym poprzez zalanie wrzątkiem miałkiego proszku z "dziesięciodekowej" torebki. I w ogóle do czego mi ona potrzebna?
 I pracowa kawa i Marysia?

Obowiązków więcej jest niż na etacie i czasu więcej potrzeba do ich wykonania, ale sam tego chciałem  i zawsze mogę część z nich olać i zalec przed TV albo ruszyć w las pieszo czy na quadzie...ale nigdy tego nie zrobię bo obowiązkowy ze mnie gość ;) i jak coś sobie w głowie upierd... ustawię, to tak będzie, zrobię to choćby nie wiem co!
 Bo co? Ja słaby jestem? Nie dam rady?
  ...ehhh.. musiałem Jagodę do szkoły odprowadzić. Wraca niby sama, bo już samodzielna bardzo, ale strach tak Ją samą puszczać, mimo że to wieś...
 W sumie to ja miałem pisać o tej kawie, Marysi, i o Blog Forum Gdańsk, na którym jeszcze nie byłem nigdy a jakoś tak oglądam na YouTube panele i to co widzę, to mnie dziwi i zaciekawia bardzo. Bo mało kto sobie bezpośrednio zdaje sprawę o co kaman w tzw. "drugim dnie" , o influenserach, współpracy z markami...
 Innym razem o tym napiszę, bo dziś jeszcze czeka mnie butelkowanie kolejnego cydru, przelewanie nalewki i jeszcze vloga kręcę o tym na  kanał jutubowy Dobre Polskie Piwo, i jeszcze poręcz muszę naprawić przy wejściu, bo już wyschnąć zdążyła a bezczelnie obsrywa ją gołąb jakiś.

cydr, piwo, wino, wiadro, butelkowanie,kuchnia
 Piękny jest jak na gołębia, ale zawsze to latający szczur i w ogóle dlaczego obsrywa moja piękna poręcz w pocie czoła zbudowaną....bydle....
poręcz, gołąb, kupa,

Przesyłam całuski.....i dwie rybie łuski...
i pójdę łóżko zaścielić..chyba...a może nieee... ?
łóżko, łoże, ikea, sen,spanie, okno

 #cydr #kawa #ikea #tchibo #DomPachnacyZywica #praca #dom #szkoła #gołąb #Marysia

niedziela, 9 października 2016

Jak z Tą Jesienią?

Heloł ewryłan, tutaj Robert z Domu Pachnącego Żywicą.

Dziś niedziela i to nie tak miał wyglądać ten dzień. Miałem leżeć, leniuchować, odpoczywać po tygodniu całym spędzonym na ganianiu między kuchnia, garażem, kotłownią...
Nie da się ukryć, że czas kiedy owoce zamieniają się w wino, cydr oraz inne przetwory jest okresem kiedy maksymalnie staram się wykorzystać dwudziestoczterogodzinną dobę. Do tego wszystkiego goście którzy oprócz noclegu, korzystali także z przygotowywanych przez nas śniadań wycinali kilkugodzinną część tej doby. Nie, nie żalę się wcale, to w końcu także moja praca. I w ogóle nie o tym miałem pisać. Ze wstępu wyszła bez mała nowela.
 Położyłem się w przedpokoju na ławeczce - to mnie wygnali, uprzednio robiąc zdjęcia - "co też Robuś wyczynia".
 Pomyślałem że pójdę na grzyby looknąć do lasu. W końcu poprzedni tydzień to prawie cały czas siąpiący z nieba tlenek wodoru, będzie więc szansa na jakieś fajnie wyrośnięte kapeluszaki porastające bezkresne obszary otaczające moją chałupę.
Werbalizując moje myśli już widziałem zasmuconą minę mojej Kasi -"cały tydzień się męczysz, może w niedzielę odpoczniesz?" . To zacząłem odpoczywać od sprawdzenia poczty, YouTube, Fejsa...
W tym samym mniej więcej czasie moja żonanarzeczona wymyśliła  jednak, że umyje podłogę w kuchni -"mógłbyś się przesunąc mężu?"....poszedłem na grzyby...
gumiaki, grzyby, las, runo, przygoda, liście,

 I tutaj dopiero zaczyna się właściwa część tego wpisu. Jak już ruszyłem w las to okazało się, że pojawiły się moje ulubione, ulubioniunie podgrzybki. Takie piękne, z ciemnym omszonym kapeluszem i żółtą nóżką, kiedyś nawet wiedziałem jak się nazywają, teraz akurat zapomniałem i nie chce mi się szukać, ale za to mogę załączyć fotę:
grzyby,scyzoryk,hilti, runo, las

Tylko jest jedno ale, powodujące... jest takie ładne słowo...ooo, Dysonans poznawczy, bo te grzyby pojawiają się u schyłku jesieni dopiero, a patrząc do kalendarza to jesień niedawno się zaczęła!
No więc zbierałem je trochę zachwycony, trochę zasmucony, w międzyczasie odkrywając co jakiś czas zabłąkanego pieprznika, bo z tego co pamiętam z lat poprzednich to raczej wspólnie te owocniki nie występują. Tzn kurki kończą się sporo wcześniej, zanim pojawią się te piękne podgrzybki.O właśnie mi się przypomniało, że już zdaje się wszystkie podgrzybki powinniśmy nazywać prawdziwkami, bo po badaniach genetycznych zapewne amerykańskich naukowców....muszę odświeżyć sobie tą informację, bo jakoś mi wyblakła w głowie.
Ostatnio mam tak, że masę rzeczy zapominam. Tzn. nie czynności które muszę wykonać, zdążyć na umówione spotkanie...zapominam słów, zwrotów, sformułowań i muszę zastępować je innymi...może to jakaś forma albo początki choroby Alzheimera? ;p Dlatego lepszym i prostszym rozwiązaniem wydaje mi się pisanie na blogu niż kręcenie vlogów. W blogu zawsze mogę coś wyedytować, sprawdzić, wrócić, wkleić. Niby w filmie także można w czasie postprocessingu wiele poprawić, dograć, ale wymaga to sporo więcej zachodu i czasu.
 Wracając do grzybów, może ja nie do końca wiem kiedy one mogą występować wspólnie, w końcu mieszkam tutaj zaledwie cztery lata. Już kiedyś słyszałem że jestem..jak to było...spadochroniarzem :) , znaczy że przeprowadziłem się do tej miejscowości gdzie każdy się zna od pokoleń, to jest czyjaś ciocia, a tam mieszka czyjś brat, wujek, szwagier. Tak czy inaczej może kiedyś te podgrzybki wraz z kurkami występowały wspólnie jednak ja tego doświadczam pierwszy raz.
 A dlaczego o tym piszę ? Bo jakoś dziwnie wydaj mi się już od połowy wakacji, że przyroda strasznie szybko tego roku spieszy się do zimy. Rośliny szybko kwitły i owocowały, i szybko przekwitały. Winogrona do zbioru gotowe były sporo wcześniej, a może to i lepiej bo potem zaczęło lać i temperatura 5 stopni w dzień nie była zbyt przyjazna nie tylko dla nich, bo mi zadek także lekko wymroziło.
Złotej Polskiej Jesieni było raptem może z tydzień?
Wieszczę zatem rychłe nadejście srogiej zimy, bez pomocy amerykańskich czy rosyjskich naukowców.
A może nie? Fajnie było by gdybym się jednak mylił i parę tygodni jeszcze fajnego jesiennego słoneczka ogrzało moje lekkopółstarawe kości.
Tooo możeee... pójdę już umyć zęby, bo to niehigienicznie tak tyle pisać bez tego...dobrze że Bożeny nie było w lesie ;) bo wstyd się odezwać..
Czy ja na pewno tym miałem dziś pisać?
Pozdro.

P.S. Kań nie zbierałem, bo nie ma  ich potem komu u nas jeść, a ja nie miałem smaka dziś, może jutro...
grzyb,grzyby,kania,