Tradycyjna kuchnia polska ponoć do najzdrowszych nie należy. Tak się mówi przedstawiając na fotach opasłe talerzyska wypełnione kopą ziemniaków okraszonych sosem, tłuszczem czy inna tam omastą.
A ja uważam, że lepiej takiego tradycyjnego kotlecika schabowego z kostką, z kapustą i ziemniaczkami w miłym towarzystwie, powolutku wszamać, niż nie jedną "zdrową" sałatkę z warzyw pędzonych w szklarniach, pryskanych przeciw grzybom, robactwu, błyszczących od wosku i konserwowanych siarką, w trakcie piętnastominutowej przerwy w pracy, która z nerwów wykręca nam bebechy, a usta już bolą od przekleństw na szefa bydlaka.
Nie twierdzę, że moja propozycja jest fit, ale że roboty dużo nagle się fizycznej zrobiło w moim otoczeniu i nie bardzo jest komu ja wykonywać oprócz mnie - to na "zdrowym" jedzonku długo bym nie uciągnął chyba :)
I co by nie powiedzieć taki "chochlet" to jednak ma swój niepowtarzalny smak...mmmm...pycha!
A że tam trochę kalorii więcej? No kiedy ma mi się to odłożyć? Kiedy?
Nauczyliśmy się jeść dla smaku a nie dla zaspokojenia potrzeb energetycznych organizmu, to teraz narzekamy że kuchnia taka albo owaka, nikt nie spojrzy na to przez pryzmat swoich słabości i ułomności.
Wracam szlifować dechy, póki pogoda ładna. No i kotleta trzeba wypocić przecież :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz